Cosmo 5 czerwca skończył 8 lat

W sobotę 01.06 kiedy wychodziliśmy na spacer przed samym blokiem naszego maluszka dorwał amstaff.

Nasz piesek był we wstrząsie i lekarze walczący o jego życie nie dawali mu szans na przeżycie mimo to podjęli się operacji ratującej jego życie.

Jak dostaliśmy do kliniki to pies był na oparach krwi, mięśnie miał rozszarpane na strzępy. Nawet sąsiad który sprzątał kałuże krwi pod blokiem mówił że sprzątał kawałki mięsa.

Dwie pierwsze noce były decydujące nasz maluch dał radę i przetrwał. Walka o jego życie i teraz zdrowie jest bardzo długa, stresująca i bolesna.

Na początku rany wyglądały dobrze nic się nie saczylo, jeździliśmy codziennie na kroplówki i antybiotyku, później zaczął się wysięk i infekcja, Cosmo miał bardzo wysokie gorączki po 40,5 stopnia do 41. Zaczęła się kolejna walka. Z jednej strony od wysieku pekl nam szef z drugiej zrobila się martwica. Dalej walczymy żeby wrocil do zdrowia i pełni sił. Wiemy, że połowa miesni została stracona jednak najważniejsze dla nas jest to, że żyje.

Co do psa, który go zaatakował. Niestety jest to rodzina w której jest agresja. Posiadają oni dwa amstaffy i jednego labradora. Pieski te wychodzą na dwór tylko dwa razy dziennie większość swoich potrzeb załatwiają na balkonie w małej kawalerce. Wcześniej już dwa ich amstaffy zagryzły pieska na śmierć nasz miał wielkie szczęście że dojechaliśmy na czas do kliniki i ze zaatakował go jeden amstaff a nie dwa.

Niestety policja ani straż nic z tym nie robią a nie chcemy żeby doszło do tragedii.

Dodatkowo nie chce żeby psy zostały uśpione bo to nie ich wina ze maja takich właścicieli. Jednak koszty leczenia naszego psiaka plus pomoc tamtym aby je uratować przewyższa nasze koszty dlatego poraz pierwszy w życiu założyliśmy zrzutkę licząc na pomoc dobrych ludzi.

Czasu mamy niewiele bo koszty są duzoe dlatego prosimy o każda możliwa pomoc w tej sytuacji